czwartek, 27 grudnia 2012

Rozdział 3

  Zaparkowałam samochód pod Tesco i wysiadając zaczęłam się nerwowo rozglądać. Kompletnie nie wiedziałam kogo mam szukać, przecież nigdy nie widziałam jego twarzy ani nawet koloru włosów. Cały parking był zapełniony autami i jestem pewna, że gdyby istniała taka możliwość kierowcy parkowaliby jeden na drugim.
  Będąc pośrodku tego całego zbioru maszyn używanych wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do... No właśnie, nadal nie znałam jego imienia, swoją drogą to nawet zabawne.
- Tak? - odezwał się męski głos po drugiej stronie słuchawki.
- Jestem na miejscu i nie wiem co mam robić. Mogłabym chociaż wiedzieć czy na mnie czekasz i jeśli tak, to gdzie?- zapytałam dość pretensjonalnym tonem.
- Jasne że czekam, przyjdź do magazynu. Jest ze mną Paul, ochroniarz. On otworzy ci drzwi.
- Cóż za parodia - westchnęłam- dobrze, już idę - rozłączyłam się i udałam we wskazane miejsce - Kim on jest, że ma dostęp do magazynu marketu, może tu pracuje?- rozmyślałam w międzyczasie.
- Witam, jestem Paul Higgins - uśmiechnął się do mnie dość tęgo zbudowany mężczyzna- zapraszam do środka- otworzył przede mną mosiężne drzwi, które głośno przesuwały się po zardzewiałych prowadnicach. Powoli weszłam do wnętrza hali rozglądając się wokół. Na jednym z wielu kartonów siedział On. Jak zwykle jego twarz zasłaniały okulary przeciwsłoneczne i kaptur, a usta były jedyną jej częścią, którą dał mi możliwość zobaczyć.
- Więc pracujesz w Tesco - stwierdziłam śmiało przerywając niezręczną ciszę, na co nieznajomy wybuchnął śmiechem.
- Nie bardzo, a właściwie to moja kariera toczy się w zupełnie innym kierunku.
- Kariera powiadasz... Szkoda, że nie mam zbyt wiele czasu, bo chętnie posłuchałabym historii twojego życia, naprawdę - uśmiechnęłam się lekko.
- Można wiedzieć dokąd ci śpieszno?
- Tak, to chyba żadna tajemnica. Mam spotkanie z agentem nieruchomości, będę szukać nowego mieszkania.
- Jeśli zechcesz mogę ci towarzyszyć, sam niedawno szukałem mieszkania dla siebie i znam kilka dobrych ofert.
- Nie obraź się, ale mam co do ciebie pewne obawy, no wiesz...- zastanowiłam się przez moment, czy naprawdę wiem co mówię- Nie znam twojej godności, nie wiem ile masz lat, czym się zajmujesz, wykluczając to, że nie pracujesz w Tesco.
- Ja też nie wiem o tobie praktycznie niczego, według mnie tajemniczość na tę chwilę czyni nas bliższymi sobie. Pomijając fakt, że jesteś co do mnie uprzedzona - chłopak uśmiechnął się szelmowsko, wiedząc że ma rację.
- Dobrze, jedź ze mną, ale pod warunkiem, że po później dowiem się o tobie dosłownie wszystkiego, łącznie z tym jaki kolor bielizny masz dziś na sobie, zgoda?
- Zgoda! A co z Paul'em?
- Przyda ci się ochroniarz jeśli mnie zdenerwujesz - chłopak zaśmiał się głośno, po czym zabrał ze sobą jakiś plecak i ruszyliśmy moim autem na spotkanie z Panem Roulish.
W ciągu 3 godzin jeżdżenia z miejsca na miejsce agent zaoferował mi wiele ciekawych lokali, ale po dłuższym namyśle i namowie nieznajomego towarzysza wybrałam spory, jednopiętrowy, ładnie urządzony apartament, skąd miałam niedaleko do centrum. Mogłam cieszyć się piękną okolicą i wprowadzić się tam już następnego dnia.
Po podpisaniu umowy najmu pojechaliśmy do hotelu, w którym byłam zakwaterowana odstawiając po drodze Paula do domu. Swoją drogą facet pewnie się z nami nieźle wynudził, przez cały czas odezwał się może ze 4 razy, ale trzeba przyznać, że jak coś powie, to można uśmiać się do rozpuku.
Miło było choć na chwilę zapomnieć o codziennym przytłaczającym dole, który stawał się chyba coraz głębszy.

  Siedzieliśmy na łóżku w hotelowym pokoju w kompletnej ciszy. Każda kolejna sekunda sprawiała, że czułam się jeszcze bardziej niezręcznie, w pewnym momencie nieznajomy przerwał milczenie dość nietypowym pytaniem.
- Mogę skorzystać z twojego laptopa?
- Jasne, jeśli musisz - podałam mu urządzenie.
- Wiem, że cały czas jestem dziwny i dziwnie się zachowuje, ale teraz chce pokazać ci kim naprawdę jestem. Musisz wiedzieć, że robię to, gdyż ufam że nie wybiegniesz na ulicę i nie zaczniesz krzyczeć, że mnie znasz.
- Nie jestem takim typem człowieka, ale jeśli moja reakcja w jakiś sposób cię urazi, to z góry przepraszam.
- Ufam ci - powtórzył i zaczął wpisywać jakieś hasło w google, po czym odwrócił ekran do mnie - przeczytaj to proszę, a potem spójrz na mnie - zrobiłam co mi kazał, z wielkim zdziwieniem przeczytałam na Wikipedii wszystko co dotyczyło boysbandu One Direction i jego członków, obejrzałam zdjęcia każdego z osobna, a potem spojrzałam na niego. Dopiero w tym momencie zdjął okulary i kaptur, poprawił włosy - teraz już wiesz kim jestem - rzekł niepewnie.
- Niall...-wyszeptałam cicho - Bardzo mi miło jestem Leah... Leah Shelley - podałam mu rękę, Tak wiem, że to banalne i głupie, ale jak miałam się zachować? No jak? Wydrzeć się jak jakaś idiotka i rzucić się na niego?
- Mi też jest bardzo miło,a co do koloru bielizny, to mam na sobie białe bokserki, pokazać? - chłopak wstał i zaczął na żarty odpinać spodnie.
- Nie, dziękuję siadaj - uspokoiłam go - Skoro wiem już kim jesteś, to znaczy że nasza znajomość dobiega końca?
- Wręcz przeciwnie, czuję że to początek czegoś naprawdę niezwykłego...

Niall Horan

Paul Higgins


________________________________________________
No i już wiecie kim jest ten tajemniczy nieznajomy, Mam nadzieję, że nikogo tym nie rozczarowałam.
Chciałabym podziękować za wejścia i komentarze, które cholernie mnie mobilizują i jednocześnie przeprosić, że spóźniłam się z rozdziałem, ale Święta i te sprawy :) Chyba każdy to zrozumie.
Dziękuję również za nominacje do Liebster Awards, to też dużo dla mnie znaczy.
Jak zawsze mam nadzieję, że pod postem wyrazicie swoje opinie na temat rozdziału i dacie linki do swoich blogów których jeszcze nie obserwuję i nie komentuję ♥
Siema, nara, pa, bajo :) Magdalena xx

3 komentarze:

  1. Dziękuję Ci bardzo za nominację! Wiele ona dla mnie znaczy, ale niestety przez brak czasu nie mogę brać udziału w inicjatywie :(
    Przeczytałam wszystko, w gruncie rzeczy nie miałam dużo do nadrobienia. Opowiadanie niewątpliwie mnie wciągnęło. Piszesz bardzo ładnie, zachwycił mnie Twój styl. Pomysł również jest świetny, żałuję, że nie zajrzałam tu wcześniej, miałabym większą niespodziankę z tajemniczym znajomym. Niall, no proszę. Jakiś taki normalny jest, choć jak chciał pokazywać bieliznę, to już znowu wariat xD Zapowiada się świetnie, czekam na ciąg dalszy i dziękuję, że zajrzałaś do mnie :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć! Z góry przepraszam za tak długi i pewnie nudny komentarz, ale chciałabym w tych kilku (lub kilkunastu) zdaniach powiedzieć co myślę. Pierwsze rozdziały zazwyczaj wieją nudą, bo przecież na początku trzeba przedstawić bohaterów, środowisko w jakim żyją i tak dalej. Do czego zmierzam? Chciałabym powiedzieć, że Twój blog wcale tak nie powiewa (nudą w sensie XD), rozdział pierwszy był bardzo ciekawy, Leah i jej brat naprawdę mocno się trzymają po stracie rodziców. Zaintrygował mnie oczywiście ten chłopak z London Eye, ciekawe któż to mógłby być? No i Gina, już jej nie lubię! Taki obibok z niej. I oczywiście plastik. Ugghh jak ja nie lubię takich dziewczyn!
    Czyli jednak Leah się wyprowadziła. Szkoda. Ja oczywiście wolałabym, by pogodziła się z Joshem. Może ta Gina nie jest taka zła i jakoś da się ją polubić? Żartuję. Już lubię Twój styl pisania. Myśli Leah są tak świetnie opisane, że to aż niewiarygodne.
    "Za halo w mordę walą" hahah świetny tekst! Leah rządzi. :)
    Dobra śmiem stwierdzić, że Angelinę nijak się nie da polubić. No trudno.
    Nie spodziewałam się, że tym tajemniczym nieznajomym okaże się Niall. Widziałam tam Zayna (przepraszam, ale chyba w każdym opowiadaniu gdzie jest jakaś postać, której imienia jeszcze nie podano, dla mnie zawsze będzie to Zayn) może dlatego, że on pasuje mi na takiego tajemniczego typa?
    Uwielbiam Nialla i wydaje mi się, że świetnie dogada się z Leah. A ta "randka" (przepraszam za określenie) w magazynie Tesco była strzałem w dziesiątkę.
    Czekam na kolejne rozdziały i zapraszam do siebie http://janoskiansplx.blogspot.com/ będzie mi miło jak wpadniesz :')

    OdpowiedzUsuń
  3. Awww Niall, ♥tak myślałam,że to będzie on, czekam na kolejny rozdział ^ ^

    OdpowiedzUsuń