sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 6

Otulona pluszowym kocem, z kubkiem ciepłej herbaty przygotowanej przez Nialla, siedziałam tępo patrząc przed siebie. Ogarniała mnie pustka, nie potrafiłam wydobyć z siebie słowa, czy choćby nawet się rozpłakać.
Najgłuchsza z cisz wypełniała cały dom... Dom w którym wszystko miało się zmienić, ale w zupełnie innym kierunku niż ten w którym aktualnie wszystko zmierzało. Miało być dobrze, a wbrew własnej woli pakowałam się w jeszcze większe bagno niż dotychczas.
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz Leah? - blondyn przysiadł obok mnie z własnym kubkiem herbaty, który potem postawił na ławie. Spojrzałam na niego pustym wzrokiem, po czym znowu odwróciłam głowę powracając do pozycji, w której znajdowałam się już dłuższy czas. - Dlaczego nic nie mówisz?
- Bo nie... - wymamrotałam pod nosem dalej tępo wpatrując się w ścianę.
- Dziewczyno, czy ty nie rozumiesz, że chcę ci pomóc?! Siedzisz tutaj, patrzysz w tą cholerną ścianę i myślisz, że to coś zmieni?! - Niall zaczął wrzeszczeć – Jakiś koleś omal cię nie udusił, a ty tak po prostu milczysz?! Gdyby nie ja...
- Nie prosiłam żebyś mi pomagał! - przerwałam mu takim samym wrzaskiem jakim on działał na mnie.
- O, serio? Pomyślę o tym następnym razem, kiedy być może ten margines napadnie na ciebie z nożem albo jakąś inną bronią i znów będzie próbował cię zabić! - po tych słowach Nialla rozpłakałam się jak małe dziecko. Wiedziałam, że on ma rację, ale im mniej Horan angażował się w tę sprawę, tym bardziej był bezpieczny, dlatego nie chciałam powiedzieć mu całej prawdy.
Przybliżył się do mnie i czule objął mnie ramieniem. Delikatnie gładził dłonią moje plecy, a drugą starał się otrzeć mi łzy – Przepraszam Leah, nie powinienem... Ale szlak mnie trafi, jak się nie dowiem kim jest ten gość. W końcu ja też trochę od niego oberwałem.
- Dlatego właśnie nie chcę ci nic powiedzieć – spojrzałam na blondyna – boje się, że pociągnę cię za sobą w ten cały syf, boję się, że Rilley może zrobić ci krzywdę, a tego bym sobie nie wybaczyła rozumiesz Niall?! Nie pytaj mnie o nic! Nie każ mi znów tego przeżywać! Nie chcę pomocy, ani twojej, ani niczyjej innej! Jeśli Parks chce mnie zabić i tak to zrobi, ale nie pozwolę by przeze mnie zginął jeszcze ktoś inny! - zrzuciłam z siebie koc i uciekłam do nieumeblowanej sypialni z hukiem zatrzaskując za sobą drzwi.
Nie mogłam już dłużej tłumić w sobie emocji, wzięłam szklany wazon, który miałam pod ręką i z całej siły rzuciłam nim o ścianę.
Opadłam na podłogę...Wazon rozpadł się na miliony kawałków. Stan w jakim się znajdował przypominał mnie i moje życie. Dziewczyna skłócona z jedynym członkiem rodziny jakiego ma, którą w każdej chwili może zabić psychiczny mężczyzna, który niegdyś sam oddałby za nią życie... Nie taki scenariusz sobie wyśniłam! Ne tak miało być!
Chciałam być taka jak inni, mieć rodzinę, przyjaciół, kogoś komu podarowałabym swoje serce, kogoś kto nawet w najgorszych chwilach sprawiałby, że na mojej twarzy pojawiłby się szczery uśmiech. - Ale zaraz... Może to właśnie Niall jest tym kimś? - pomyślałam - Może Bóg zlitował się nade mną i zasłał mi anioła w postaci tego niebieskookiego blondyna? A ja go odtrącam, jak nielubianą zabawkę, choć wcale tego nie chcę. - Tak naprawdę nie miałam już nikogo oprócz niego, on jedyny nie opuścił mnie choćby z powodu mojego trudnego charakteru, z którym sama już nie dawałam sobie rady.
Podniosłam się z podłogi i otworzyłam drzwi pokoju, wzrokiem szukając Nialla. Dostrzegłam go klęczącego przy ścianie z twarzą schowaną w dłoniach. Widząc go w takim stanie uświadomiłam sobie jaki ból mu zadawałam i to tylko dlatego, że on chciał mi pomóc. Wszystkie emocje wyładowywałam na nim, kiedy on nawet na to nie zasługiwał. Podeszłam do niego i nie czekając na jakikolwiek jego odruch przytuliłam go najmocniej jak tylko potrafiłam.
- Przepraszam Niall – wyszeptałam – przepraszam... Ja po prostu się boję. Jesteś jedyną osobą, którą mam, nie chcę cię stracić – załkałam.
- Leah, jestem tu po to byś przestała się bać i musisz to zrozumieć. Jestem pewien, że dam radę Ci pomóc, musisz tylko mi zaufać – Horan znów otarł mi łzy i odwzajemnił mój uścisk.
- Rilley i ja poznaliśmy się w liceum...- zaczęłam – Po pewnej imprezie odwiózł mnie do domu. Od razu spodobał mi się jego charakter i osobowość. Kolejnego dnia zaprosił mnie na spotkanie... Jedno, potem drugie i kolejne... Po jakimś czasie zakwitło w nas uczucie, a potem nic oprócz tego w moim życiu się nie liczyło. Kiedy zaczynałam studia zamieszkaliśmy razem, wszystko było jak w bajce, do czasu kiedy on zamienił się w potwora. Stałam się jego więźniem, nigdzie nie mogłam bez niego wyjść, nawet po głupie zakupy do sklepu. Wszyscy przyjaciele odwrócili się ode mnie. Zaczęły się awantury, wracał do domu nad ranem, kompletnie wyrwany z kontekstu. Naćpany, pijany lub oba naraz. Pewnej nocy wrócił do domu zupełnie trzeźwy i ni stąd ni z owąd zaczął zarzucać mi zdradę. Kopletnie nie wiedziałam o co mu chodzi, zaczęłam tłumaczyć mu że to bójda, że kocham go i nie zrobiłabym czegoś takiego. On wpadł w szał, przewrócił mnie na podłogę i okładał pięściami po całym ciele... - mówiąc to cała się trzęsłam. Nigdy więcej miałam nie wracać do tych wspomnień, ale jednak musiałam... Niall nic nie mówiąc dotknął mojej dłoni i pogładził ją swoim kciukiem dodając mi otuchy. - Zaczął mnie rozbierać i... - zatrzymałam się na chwilę - udało mi się uciec do rodziców. Wbrew mojej woli zgłosili to zajście na plicję, po dłuższym czasie aresztowali Rilley'a, a sprawa trafiła do Sądu. Dostał zakaz zbliżania się i karę 1 roku pozbawienia wolności. Krzyczał że jak tylko wyjdzie z pierdla za wszystko mi się odpłaci i teraz... teraz mu wierzę...- rozpłakałam się i ukryłam głowę w dłoniach.
- Zrobię wszystko byś była bezpieczna, obiecuję Leah...
_________________________________________
Cześć, przepraszam... Nie jestem w stanie nawet wyjaśnić co się ze mną dzieje, po prostu wszystko teraz tak dziwnie się toczy. Mój czas przestał być tak elastyczny, muszę ukończyć gimnazjum żeby dostać się do jakiejkolwiek szkoły. Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze został pomimo tak długiej przerwy i przepraszam za ten rozdział, pisałam go dawno i dodaję na szybko. Dziękuję za wejścia ♥

wtorek, 26 lutego 2013

Rozdział 5

- Leah do cholery co się z tobą dzieje? - Niall potrząsnął mną delikatnie kiedy próbowałam wsiąść do samochodu.
- Pozwól mi po prostu wrócić do domu, nie chcę tu być rozumiesz? - otarłam rękawem pojedynczą łzę i usiadłam za kierownicą. Horan spojrzał na mnie z widoczną oznaką zdziwienia i wyrwał mi z ręki kluczyki.
- Nie pozwolę ci prowadzić w takim stanie, zwariowałaś?! Jesteś cała roztrzęsiona... Musisz mi powiedzieć o co chodzi, bo nie wiem jak mam ci pomóc... – uklęknął przy otwartych drzwiach auta. Chyba chciał być blisko bym przestała się bać.
- Dziękuję za troskę, ale nie potrafię ci tego wszystkiego wyjaśnić, nie teraz, nie w tej chwili... Muszę wrócić do domu i się uspokoić. Jeśli chcesz jedź ze mną, będzie mi raźniej. - spojrzałam na jego zmartwioną twarz i wyciągnęłam trzęsącą się rękę w celu odzyskania kluczyków.
- Nie – blondyn wstał na równe nogi i zmierzył mnie od góry do dołu – Nie mogę pozwolić by komuś stała się krzywda. Wrócisz ze mną do domu, a po twój samochód przyślę któregoś z chłopaków, może być?
- Nie potrzebnie robisz tyle rabanu, dam sobie radę – kolejna łza spłynęła w tym czasie po moim policzku. Tak naprawdę nie dałabym rady i byłam niewiarygodnie wdzięczna Niallerowi, że tam ze mną był. Gdyby nie jego obecność pewnie nie wytrzymałabym ze strachu i zmarła na atak serca.
Patrzyłam jak blondyn wyciąga z kieszeni spodni telefon, odszedł kawałek dalej od samochodu i rozmawiając z kimś kręcił się w tę i z powrotem. Zaczęły nachodzić mnie dziwne myśli... Miałam ochotę uciec by już więcej mnie nie widział, bałam się że będę musiała mu o wszystkim powiedzieć i że przeze mnie będzie miał kłopoty, a tego nie chciałam. Po kilku minutach wrócił do mnie i znów uklęknął jak przedtem.
- A co z tymi zakupami, przekładamy je czy mam zrobić je sam? - uśmiechnął się delikatnie. Wiedziałam czego próbował dokonać, chciał rozluźnić atmosferę, żebym zapomniała o tym co tak bardzo męczyło mnie jeszcze kilka chwil temu.
- Chyba załatwię to przez internet, nie chcę więcej wchodzić do tego sklepu – spuściłam głowę w dół, nie chciałam znów się rozpłakać.
- Chodź – wyciągnął do mnie dłoń i wyprowadził mnie z samochodu zamykając go na klucz – wrócimy do tej rozmowy później, a teraz Paul odwiezie nas do ciebie.
- Leah skarbie – zawołał ktoś z tyłu a ja zamarłam... Nie sądziłam, że jeszcze kiedykolwiek usłyszę ten przepełniony goryczą, zachrypnięty głos. Tak bardzo się bałam czując obecność tego człowieka obok siebie. Odruchowo zrobiłam krok w tył delikatnie kryjąc się za Niallem – No co? Boisz się? - ten sam szyderczy głos dotarł do moich uszu. Drżałam z przerażenia, chciałam po prostu pociągnąć Nialla za dłoń i uciec, ale nic w życiu nie jest tak proste jak się wydaje.
- Cofnij się Parks, bo zadzwonię na policję – warknęłam wychodząc na spotkanie twarzą w twarz z najgorszą zmorą mojego życia.
- Chętnie – Rilley zaśmiał się złowrogo – jeśli tylko zdążysz to zrobić – dodał po czym chwycił mnie za kark i sprawił, że klęczałam bezradnie na twardym betonie.
- Zostaw ją ty sukinsynu! - ryknął Horan po czym rzucił się z furią na Parksa. Rilley uwolnił mnie z uścisku zostawiając czerwone ślady na mojej szyi po czym z taką samą furią odwzajemniał ciosy Nialla.
- Paul! Paul! - wrzeszczałam z całych sił próbując ich rozdzielić – Paul! - traciłam nadzieję, kiedy nagle dostrzegłam postać biegnącą w naszą stronę. Paul zdołał rozdzielić chłopaków przytrzymując Parksa dosłownie w taki sam sposób jaki on przed chwilą zastosował na mnie.
Cała we łzach podbiegłam do Horana ocierającego krew z okolicy warg.
- N-Niall j-ja... tak strasznie p-przepraszam, j-ja – łkałam patrząc z przerażeniem w oczy blondyna.
- Leah uspokój się lepiej i powiedz mi kim do cholery jest ten psychopata! Co to za typ i czego od ciebie chce?!
- O-On... J-ja, ja – nie potrafiłam dobrać słów. Schowałam twarz w dłonie i wybuchłam niepowstrzymywanym płaczem. Kompletnie nie potrafiłam wyjaśnić Niallowi tej całej sytuacji, nie potrafiłam w tamtej chwili wyciągnąć i opowiedzieć mu tych wszystkich brudów z mojej przeszłości tylko po to, że chciał wiedzieć. To wszystko było zbyt trudne, zbyt świeże by przeżywać ten ból na nowo.
Do tego wciągnęłam Nialla i Paula w tę całą historię, czego za wszelką cenę chciałam uniknąć.
Nie prosiłam Boga o to by ktoś przeze mnie miał kłopoty, więc dlaczego do jasnej cholery całe to gówno zwaliło się znów na mnie jak cios patelnią w twarz?
- On ucieka Paul, łap go! - usłyszałam krzyk Nialla, po którym rozpłakałam się jeszcze bardziej. W tamtej chwili wiedziałam na pewno, że to jeszcze nie koniec. Rilley Parks nigdy nie odpuszcza i wróci by mnie zniszczyć.
Straciłam ostatki sił, które jakoś trzymały mnie na nogach i zaczęłam osuwać się na ziemię po drzwiach samochodu, kiedy to Horan złapał mnie za ramiona i przyciągnął do siebie otulając kojącym uściskiem – Nie bój się Leah, obiecuję że nie pozwolę mu zrobić ci krzywdy, rozumiesz? Nie pozwolę...

Rilley Parks
______________________________________________________
Cześć moje Słoneczka <3 Jest tu ktoś? :)
Długo mnie nie było, co?
Strasznie, strasznie was za to przepraszam!
Obiecuję, że wejdę na wasze blogi, zaobserwuję, skomentuję... Jednym słowem nadrobię zaległości :)
Wiem, że jak na taką długą przerwę rozdział jest za krótki, ale obiecuję wam, że w kolejnych będzie się działo mnóstwo rzeczy, tylko muszę wymyślić spójne teksty, którymi będę mogła je wam przekazać, więc życzcie mi weny, a postaram się napisać następne rozdziały najlepiej jak potrafię :D
Dziękuję wam za wejścia i komentarze, to bardzo dużo dla mnie znaczy i bardzo mocno motywuje. Teraz będę się starać bywać na blogu kiedy tylko będę mogła i uroczyście obiecuję poprawę xx
Do następnego, Magdalena xx.

sobota, 5 stycznia 2013

Rozdział 4

  Od najbledszego świtu stałam na nogach, a to dlatego że chciałam aby moje nowe mieszkanie było jak najszybciej gotowe bym mogła w nim zamieszkać. Mimo tego, że poprzedniego wieczora rozmowa z Niall'em wydłużyła się do późnej nocy, ekscytacja postawiła mnie na nogi wczesnym rankiem. Wraz z pierwszymi promieniami słońca byłam ubrana zwarta i gotowa, by rozpocząć wykańczanie wnętrza. 
Pojechałam na miejsce, by dokładnie rozejrzeć się i zrobić listę rzeczy, których potrzebuję. Wszystko było niemalże idealne, ale co do sypialni miałam inną wizję. Musiałam więc kupić farby ścienne, zestaw mebli który miał za zadanie pomieścić wszystkie moje rzeczy i wygodne łóżko.
  Oparłam się o futrynę drzwi sypialnianych przygryzając dolną wargę. Zastanawiałam się jaki kolor najlepiej pasowałby do tego pomieszczenia i jakie dobrać do niego meble, ale bez katalogu nic nie współgrało w mojej głowie. Wsiadłam więc w samochód i pojechałam do centrum wielobranżowego. 
  Sklep był tak wielki, że ciężko było mi się w nim odnaleźć. Chodziłam w tę i z powrotem w poszukiwaniu regałów z farbami ściennymi. Docierając do celu zamarłam na widok asortymentu jakim dysponował sprzedawca. - Taki wybór...- westchnęłam – przecież ja stąd nie wyjdę. - wpatrując się od góry do dołu w regały poczułam wibracje w torebce. Wymruczałam coś pod nosem nerwowo szukając telefonu w głębi wnętrza torby. - Jest – zatriumfowałam cicho odbierając połączenie – Hallo? - wysapałam.
- Za hallo w mordę walą – usłyszałam śmiech po drugiej stronie słuchawki.
- Nie ładnie używać czyichś słów przeciw niemu, Niall – przewróciłam kolejną paletę z kolorami zamontowaną na wielkiej prowadnicy.
- Gdzie jesteś? - byłam pewna, że w tej chwili blondyn podrapał się po głowie.
- W czarnej dupie... - westchnęłam ciężko – możesz dołączyć jeśli chcesz, bo zaraz chyba wyjdę z siebie i nawet jak stanę obok, to sobie nie pomogę.
- Z czym masz problem?
- Wybieram kolor ścian do sypialni i powoli dostaję oczopląsu, proszę pomóż - wymruczałam błagalnym tonem.
- Jesteś w tym wielkim sklepie wielobranżowym, dobrze zgaduję? - mogłam wyczuć nutkę uśmiechu w głosie chłopaka.
- Tak – przytaknęłam krótko.
- Nie ruszaj się, już do ciebie jadę – zanim zdążyłam coś powiedzieć Horan się rozłączył. Podpierając rękoma biodra stałam dalej wpatrując się w paletę barw. Wiele kolorów wprawiało mnie w zafascynowanie i dlatego nie potrafiłam wybrać tego jedynego. To zadanie było trudniejsze niż wcześniej sądziłam.
Niewiele czasu minęło kiedy poczułam chłodne dłonie na mojej twarzy, które zasłoniły mi oczy.
- Niall, to nie czas na wygłupy, ja tu próbuję podjąć życiową decyzję. - warknęłam.
- Jeju, z tobą to nawet pożartować nie można, Wcale nie cieszysz się, że tu jestem – blondyn wysyczał gwałtownie odsuwając się ode mnie.
- Cieszę się, że jesteś. Przecież prosiłam żebyś tu był – uśmiechnęłam się lekko.
- Dobrze, wybierajmy ten kolor i miejmy to z głowy – chłopak odwzajemnił uśmiech i począł przeglądać palety.
- Widzisz, bo muszę wybrać jeszcze meble, łącznie z łóżkiem – wymruczałam pod nosem odchodząc kilka kroków od Niall'a.
- Żartujesz – spojrzał na mnie z nadzieją.
- Nie, ale ma to też swoje plusy – zaznaczyłam – spędzimy trochę czasu razem, poznamy swoje gusta i...
- Tak wiem – przerwał mi – i przetestujemy wszystkie łóżka w tym sklepie – zaśmiał się w głos. Kompletnie mnie zamurowało.
- Co masz na myśli? - warknęłam.
- A ty?
- Pierwsza spytałam – przypomniałam kiedy chłopak odwrócił głowę i pociągnął mnie za rękaw czarnej bluzy – zboczeniec – mruknęłam.
- Jak mnie nazwałaś? - spojrzał na mnie srogo.
- Nie ważne, idź dalej – burknęłam i pchnęłam lekko jego plecy.
- Ten! Ten jest idealny, no tylko spójrz – blondyn pociągnął mnie jeszcze bardziej w stronę palety z niebieskimi odcieniami,
- Który? - zapytałam zdezorientowana.
- Ten – wskazał palcem na płytkę z Lazurowym kolorem.
- Masz rację, jest piękny – poklepałam go po ramieniu.
- No to co, kolor już mamy, teraz chodźmy wybrać meble - znów zostałam szarpnięta za rękaw. Szczerze? Nie podobało mi się to jak Horan się zachowywał, choć w sumie ja nie byłam lepsza. Może dlatego nie miałam przyjaciół? Bo nie potrafię normalnie rozmawiać z ludźmi? Jestem inna?
- Niall zaczekaj – przystanęłam zatrzymując tym również chłopaka – Czy ja wydaje ci się dziwna?
- Muszę odpowiedzieć, tak? - nadzieja w jego głosie była wyczuwalna, jednak ja tylko przytaknęłam - Jeśli mam być szczery to tak, jednak ta cecha akurat mnie chyba najbardziej w tobie intryguje. Ale wiesz co najtrudniej mi rozgryźć? - pokręciłam tylko głową zaprzeczając, dając blondynowi do zrozumienia, że ma mówić dalej – Cały czas ubierasz się na czarno, dlaczego? - moje serce stanęło. Nie chciałam o tym rozmawiać, nie teraz, nie tu. Nie czułam się gotowa by rozpocząć temat tabu.
- Chodźmy dalej – mruknęłam – myślałam nad białymi meblami. Jak sądzisz, będą pasować? - zwinnie zmieniłam temat. Gdy nagle dostrzegłam znajomą postać. Serce podeszło mi do gardła, a nogi zdrętwiały, co spowodowało że się zachwiałam. Niall spojrzał na mnie podejrzliwie przytrzymując mnie za ramiona.
- Wszystko ok? - zapytał troskliwie. A mnie jakby odebrało mowę. Jakaś część mnie odzyskała świadomość i kazała mi odejść stamtąd wraz z Horanem nim ten człowiek nas zobaczy. Pociągnęłam go za bluzę byle jak najdalej – Leah co się dzieje? - zapytał jeszcze raz odpychając moje dłonie.
- Nic Niall, po prostu chce stąd wyjść rozumiesz? Chcę stąd wyjść – powtórzyłam a w moich oczach stanęły łzy – Chcę wyjść...
___________________________________________________
Cześć Słoneczka : ) No to kolejny rozdział za nami.
Wiem spieprzyłam go, ale na pewno postaram się by kolejny był lepszy. Swoją drogą jak myślicie, kogo Leah się tak wystraszyła? Kto to może być? Hmm?
Piszcie! :D
Przypominam o dodawaniu linków blogów w komentarzach i jeszcze raz podaje swój Twitter, gdyby ktoś chciał :D @example_me
Do następnego, Magdalena xx