- Leah do cholery co się
z tobą dzieje? - Niall potrząsnął mną delikatnie kiedy
próbowałam wsiąść do samochodu.
- Pozwól mi po prostu
wrócić do domu, nie chcę tu być rozumiesz? - otarłam rękawem
pojedynczą łzę i usiadłam za kierownicą. Horan spojrzał na mnie
z widoczną oznaką zdziwienia i wyrwał mi z ręki kluczyki.
- Nie pozwolę ci prowadzić
w takim stanie, zwariowałaś?! Jesteś cała roztrzęsiona... Musisz
mi powiedzieć o co chodzi, bo nie wiem jak mam ci pomóc... –
uklęknął przy otwartych drzwiach auta. Chyba chciał być blisko
bym przestała się bać.
- Dziękuję za troskę, ale nie potrafię ci tego wszystkiego wyjaśnić, nie teraz, nie w tej chwili... Muszę wrócić do domu i się uspokoić. Jeśli chcesz jedź ze mną, będzie mi raźniej. - spojrzałam na jego zmartwioną twarz i wyciągnęłam trzęsącą się rękę w celu odzyskania kluczyków.
- Dziękuję za troskę, ale nie potrafię ci tego wszystkiego wyjaśnić, nie teraz, nie w tej chwili... Muszę wrócić do domu i się uspokoić. Jeśli chcesz jedź ze mną, będzie mi raźniej. - spojrzałam na jego zmartwioną twarz i wyciągnęłam trzęsącą się rękę w celu odzyskania kluczyków.
- Nie – blondyn wstał na
równe nogi i zmierzył mnie od góry do dołu – Nie mogę pozwolić
by komuś stała się krzywda. Wrócisz ze mną do domu, a po twój
samochód przyślę któregoś z chłopaków, może być?
- Nie potrzebnie robisz tyle rabanu, dam sobie radę – kolejna łza spłynęła w tym czasie po moim policzku. Tak naprawdę nie dałabym rady i byłam niewiarygodnie wdzięczna Niallerowi, że tam ze mną był. Gdyby nie jego obecność pewnie nie wytrzymałabym ze strachu i zmarła na atak serca.
Patrzyłam jak blondyn wyciąga z kieszeni spodni telefon, odszedł kawałek dalej od samochodu i rozmawiając z kimś kręcił się w tę i z powrotem. Zaczęły nachodzić mnie dziwne myśli... Miałam ochotę uciec by już więcej mnie nie widział, bałam się że będę musiała mu o wszystkim powiedzieć i że przeze mnie będzie miał kłopoty, a tego nie chciałam. Po kilku minutach wrócił do mnie i znów uklęknął jak przedtem.
- A co z tymi zakupami, przekładamy je czy mam zrobić je sam? - uśmiechnął się delikatnie. Wiedziałam czego próbował dokonać, chciał rozluźnić atmosferę, żebym zapomniała o tym co tak bardzo męczyło mnie jeszcze kilka chwil temu.
- Chyba załatwię to przez internet, nie chcę więcej wchodzić do tego sklepu – spuściłam głowę w dół, nie chciałam znów się rozpłakać.
- Nie potrzebnie robisz tyle rabanu, dam sobie radę – kolejna łza spłynęła w tym czasie po moim policzku. Tak naprawdę nie dałabym rady i byłam niewiarygodnie wdzięczna Niallerowi, że tam ze mną był. Gdyby nie jego obecność pewnie nie wytrzymałabym ze strachu i zmarła na atak serca.
Patrzyłam jak blondyn wyciąga z kieszeni spodni telefon, odszedł kawałek dalej od samochodu i rozmawiając z kimś kręcił się w tę i z powrotem. Zaczęły nachodzić mnie dziwne myśli... Miałam ochotę uciec by już więcej mnie nie widział, bałam się że będę musiała mu o wszystkim powiedzieć i że przeze mnie będzie miał kłopoty, a tego nie chciałam. Po kilku minutach wrócił do mnie i znów uklęknął jak przedtem.
- A co z tymi zakupami, przekładamy je czy mam zrobić je sam? - uśmiechnął się delikatnie. Wiedziałam czego próbował dokonać, chciał rozluźnić atmosferę, żebym zapomniała o tym co tak bardzo męczyło mnie jeszcze kilka chwil temu.
- Chyba załatwię to przez internet, nie chcę więcej wchodzić do tego sklepu – spuściłam głowę w dół, nie chciałam znów się rozpłakać.
- Chodź – wyciągnął do
mnie dłoń i wyprowadził mnie z samochodu zamykając go na klucz –
wrócimy do tej rozmowy później, a teraz Paul odwiezie nas do
ciebie.
- Leah skarbie – zawołał ktoś z tyłu a ja zamarłam... Nie sądziłam, że jeszcze kiedykolwiek usłyszę ten przepełniony goryczą, zachrypnięty głos. Tak bardzo się bałam czując obecność tego człowieka obok siebie. Odruchowo zrobiłam krok w tył delikatnie kryjąc się za Niallem – No co? Boisz się? - ten sam szyderczy głos dotarł do moich uszu. Drżałam z przerażenia, chciałam po prostu pociągnąć Nialla za dłoń i uciec, ale nic w życiu nie jest tak proste jak się wydaje.
- Leah skarbie – zawołał ktoś z tyłu a ja zamarłam... Nie sądziłam, że jeszcze kiedykolwiek usłyszę ten przepełniony goryczą, zachrypnięty głos. Tak bardzo się bałam czując obecność tego człowieka obok siebie. Odruchowo zrobiłam krok w tył delikatnie kryjąc się za Niallem – No co? Boisz się? - ten sam szyderczy głos dotarł do moich uszu. Drżałam z przerażenia, chciałam po prostu pociągnąć Nialla za dłoń i uciec, ale nic w życiu nie jest tak proste jak się wydaje.
- Cofnij się Parks, bo
zadzwonię na policję – warknęłam wychodząc na spotkanie twarzą
w twarz z najgorszą zmorą mojego życia.
- Chętnie – Rilley zaśmiał się złowrogo – jeśli tylko zdążysz to zrobić – dodał po czym chwycił mnie za kark i sprawił, że klęczałam bezradnie na twardym betonie.
- Zostaw ją ty sukinsynu! - ryknął Horan po czym rzucił się z furią na Parksa. Rilley uwolnił mnie z uścisku zostawiając czerwone ślady na mojej szyi po czym z taką samą furią odwzajemniał ciosy Nialla.
- Paul! Paul! - wrzeszczałam z całych sił próbując ich rozdzielić – Paul! - traciłam nadzieję, kiedy nagle dostrzegłam postać biegnącą w naszą stronę. Paul zdołał rozdzielić chłopaków przytrzymując Parksa dosłownie w taki sam sposób jaki on przed chwilą zastosował na mnie.
Cała we łzach podbiegłam do Horana ocierającego krew z okolicy warg.
- N-Niall j-ja... tak strasznie p-przepraszam, j-ja – łkałam patrząc z przerażeniem w oczy blondyna.
- Leah uspokój się lepiej i powiedz mi kim do cholery jest ten psychopata! Co to za typ i czego od ciebie chce?!
- O-On... J-ja, ja – nie potrafiłam dobrać słów. Schowałam twarz w dłonie i wybuchłam niepowstrzymywanym płaczem. Kompletnie nie potrafiłam wyjaśnić Niallowi tej całej sytuacji, nie potrafiłam w tamtej chwili wyciągnąć i opowiedzieć mu tych wszystkich brudów z mojej przeszłości tylko po to, że chciał wiedzieć. To wszystko było zbyt trudne, zbyt świeże by przeżywać ten ból na nowo.
Do tego wciągnęłam Nialla i Paula w tę całą historię, czego za wszelką cenę chciałam uniknąć.
Nie prosiłam Boga o to by ktoś przeze mnie miał kłopoty, więc dlaczego do jasnej cholery całe to gówno zwaliło się znów na mnie jak cios patelnią w twarz?
- On ucieka Paul, łap go! - usłyszałam krzyk Nialla, po którym rozpłakałam się jeszcze bardziej. W tamtej chwili wiedziałam na pewno, że to jeszcze nie koniec. Rilley Parks nigdy nie odpuszcza i wróci by mnie zniszczyć.
Straciłam ostatki sił, które jakoś trzymały mnie na nogach i zaczęłam osuwać się na ziemię po drzwiach samochodu, kiedy to Horan złapał mnie za ramiona i przyciągnął do siebie otulając kojącym uściskiem – Nie bój się Leah, obiecuję że nie pozwolę mu zrobić ci krzywdy, rozumiesz? Nie pozwolę...
- Chętnie – Rilley zaśmiał się złowrogo – jeśli tylko zdążysz to zrobić – dodał po czym chwycił mnie za kark i sprawił, że klęczałam bezradnie na twardym betonie.
- Zostaw ją ty sukinsynu! - ryknął Horan po czym rzucił się z furią na Parksa. Rilley uwolnił mnie z uścisku zostawiając czerwone ślady na mojej szyi po czym z taką samą furią odwzajemniał ciosy Nialla.
- Paul! Paul! - wrzeszczałam z całych sił próbując ich rozdzielić – Paul! - traciłam nadzieję, kiedy nagle dostrzegłam postać biegnącą w naszą stronę. Paul zdołał rozdzielić chłopaków przytrzymując Parksa dosłownie w taki sam sposób jaki on przed chwilą zastosował na mnie.
Cała we łzach podbiegłam do Horana ocierającego krew z okolicy warg.
- N-Niall j-ja... tak strasznie p-przepraszam, j-ja – łkałam patrząc z przerażeniem w oczy blondyna.
- Leah uspokój się lepiej i powiedz mi kim do cholery jest ten psychopata! Co to za typ i czego od ciebie chce?!
- O-On... J-ja, ja – nie potrafiłam dobrać słów. Schowałam twarz w dłonie i wybuchłam niepowstrzymywanym płaczem. Kompletnie nie potrafiłam wyjaśnić Niallowi tej całej sytuacji, nie potrafiłam w tamtej chwili wyciągnąć i opowiedzieć mu tych wszystkich brudów z mojej przeszłości tylko po to, że chciał wiedzieć. To wszystko było zbyt trudne, zbyt świeże by przeżywać ten ból na nowo.
Do tego wciągnęłam Nialla i Paula w tę całą historię, czego za wszelką cenę chciałam uniknąć.
Nie prosiłam Boga o to by ktoś przeze mnie miał kłopoty, więc dlaczego do jasnej cholery całe to gówno zwaliło się znów na mnie jak cios patelnią w twarz?
- On ucieka Paul, łap go! - usłyszałam krzyk Nialla, po którym rozpłakałam się jeszcze bardziej. W tamtej chwili wiedziałam na pewno, że to jeszcze nie koniec. Rilley Parks nigdy nie odpuszcza i wróci by mnie zniszczyć.
Straciłam ostatki sił, które jakoś trzymały mnie na nogach i zaczęłam osuwać się na ziemię po drzwiach samochodu, kiedy to Horan złapał mnie za ramiona i przyciągnął do siebie otulając kojącym uściskiem – Nie bój się Leah, obiecuję że nie pozwolę mu zrobić ci krzywdy, rozumiesz? Nie pozwolę...
Rilley Parks |
Cześć moje Słoneczka <3 Jest tu ktoś? :)
Długo mnie nie było, co?
Strasznie, strasznie was za to przepraszam!
Obiecuję, że wejdę na wasze blogi, zaobserwuję, skomentuję... Jednym słowem nadrobię zaległości :)
Wiem, że jak na taką długą przerwę rozdział jest za krótki, ale obiecuję wam, że w kolejnych będzie się działo mnóstwo rzeczy, tylko muszę wymyślić spójne teksty, którymi będę mogła je wam przekazać, więc życzcie mi weny, a postaram się napisać następne rozdziały najlepiej jak potrafię :D
Dziękuję wam za wejścia i komentarze, to bardzo dużo dla mnie znaczy i bardzo mocno motywuje. Teraz będę się starać bywać na blogu kiedy tylko będę mogła i uroczyście obiecuję poprawę xx
Do następnego, Magdalena xx.
Hej! Już myślałam, że zostawiłaś tego świetnego bloga w ciemnej otchłani blogspota już na zawsze. Cieszę się, że wracasz i będziesz dodawała dłuższe i częstsze rozdziały!
OdpowiedzUsuńCo do Rileya, to jestem nim zainteresowana i też bym chciała uchylić rąbek tajemnicy z życia Leah. Cóż ona takiego zrobiła, że ten arogancki sukinsyn od niej chce? Ciekawi mnie również reakcja Nialla i Paula jak się o tym dowiedzą :)
czekam z niecierpliwością na jakąś nowość do ciebie i w międzyczasie zapraszam do siebie: http://janoskiansplx.blogspot.com/