Będąc pośrodku tego całego zbioru maszyn używanych wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do... No właśnie, nadal nie znałam jego imienia, swoją drogą to nawet zabawne.
- Tak? - odezwał się męski głos po drugiej stronie słuchawki.
- Jestem na miejscu i nie wiem co mam robić. Mogłabym chociaż wiedzieć czy na mnie czekasz i jeśli tak, to gdzie?- zapytałam dość pretensjonalnym tonem.
- Jasne że czekam, przyjdź do magazynu. Jest ze mną Paul, ochroniarz. On otworzy ci drzwi.
- Cóż za parodia - westchnęłam- dobrze, już idę - rozłączyłam się i udałam we wskazane miejsce - Kim on jest, że ma dostęp do magazynu marketu, może tu pracuje?- rozmyślałam w międzyczasie.
- Witam, jestem Paul Higgins - uśmiechnął się do mnie dość tęgo zbudowany mężczyzna- zapraszam do środka- otworzył przede mną mosiężne drzwi, które głośno przesuwały się po zardzewiałych prowadnicach. Powoli weszłam do wnętrza hali rozglądając się wokół. Na jednym z wielu kartonów siedział On. Jak zwykle jego twarz zasłaniały okulary przeciwsłoneczne i kaptur, a usta były jedyną jej częścią, którą dał mi możliwość zobaczyć.
- Więc pracujesz w Tesco - stwierdziłam śmiało przerywając niezręczną ciszę, na co nieznajomy wybuchnął śmiechem.
- Nie bardzo, a właściwie to moja kariera toczy się w zupełnie innym kierunku.
- Kariera powiadasz... Szkoda, że nie mam zbyt wiele czasu, bo chętnie posłuchałabym historii twojego życia, naprawdę - uśmiechnęłam się lekko.
- Można wiedzieć dokąd ci śpieszno?
- Tak, to chyba żadna tajemnica. Mam spotkanie z agentem nieruchomości, będę szukać nowego mieszkania.
- Jeśli zechcesz mogę ci towarzyszyć, sam niedawno szukałem mieszkania dla siebie i znam kilka dobrych ofert.
- Nie obraź się, ale mam co do ciebie pewne obawy, no wiesz...- zastanowiłam się przez moment, czy naprawdę wiem co mówię- Nie znam twojej godności, nie wiem ile masz lat, czym się zajmujesz, wykluczając to, że nie pracujesz w Tesco.
- Ja też nie wiem o tobie praktycznie niczego, według mnie tajemniczość na tę chwilę czyni nas bliższymi sobie. Pomijając fakt, że jesteś co do mnie uprzedzona - chłopak uśmiechnął się szelmowsko, wiedząc że ma rację.
- Dobrze, jedź ze mną, ale pod warunkiem, że po później dowiem się o tobie dosłownie wszystkiego, łącznie z tym jaki kolor bielizny masz dziś na sobie, zgoda?
- Zgoda! A co z Paul'em?
- Przyda ci się ochroniarz jeśli mnie zdenerwujesz - chłopak zaśmiał się głośno, po czym zabrał ze sobą jakiś plecak i ruszyliśmy moim autem na spotkanie z Panem Roulish.
W ciągu 3 godzin jeżdżenia z miejsca na miejsce agent zaoferował mi wiele ciekawych lokali, ale po dłuższym namyśle i namowie nieznajomego towarzysza wybrałam spory, jednopiętrowy, ładnie urządzony apartament, skąd miałam niedaleko do centrum. Mogłam cieszyć się piękną okolicą i wprowadzić się tam już następnego dnia.
Po podpisaniu umowy najmu pojechaliśmy do hotelu, w którym byłam zakwaterowana odstawiając po drodze Paula do domu. Swoją drogą facet pewnie się z nami nieźle wynudził, przez cały czas odezwał się może ze 4 razy, ale trzeba przyznać, że jak coś powie, to można uśmiać się do rozpuku.
Miło było choć na chwilę zapomnieć o codziennym przytłaczającym dole, który stawał się chyba coraz głębszy.
Siedzieliśmy na łóżku w hotelowym pokoju w kompletnej ciszy. Każda kolejna sekunda sprawiała, że czułam się jeszcze bardziej niezręcznie, w pewnym momencie nieznajomy przerwał milczenie dość nietypowym pytaniem.
- Mogę skorzystać z twojego laptopa?
- Jasne, jeśli musisz - podałam mu urządzenie.
- Wiem, że cały czas jestem dziwny i dziwnie się zachowuje, ale teraz chce pokazać ci kim naprawdę jestem. Musisz wiedzieć, że robię to, gdyż ufam że nie wybiegniesz na ulicę i nie zaczniesz krzyczeć, że mnie znasz.
- Nie jestem takim typem człowieka, ale jeśli moja reakcja w jakiś sposób cię urazi, to z góry przepraszam.
- Ufam ci - powtórzył i zaczął wpisywać jakieś hasło w google, po czym odwrócił ekran do mnie - przeczytaj to proszę, a potem spójrz na mnie - zrobiłam co mi kazał, z wielkim zdziwieniem przeczytałam na Wikipedii wszystko co dotyczyło boysbandu One Direction i jego członków, obejrzałam zdjęcia każdego z osobna, a potem spojrzałam na niego. Dopiero w tym momencie zdjął okulary i kaptur, poprawił włosy - teraz już wiesz kim jestem - rzekł niepewnie.
- Niall...-wyszeptałam cicho - Bardzo mi miło jestem Leah... Leah Shelley - podałam mu rękę, Tak wiem, że to banalne i głupie, ale jak miałam się zachować? No jak? Wydrzeć się jak jakaś idiotka i rzucić się na niego?
- Mi też jest bardzo miło,a co do koloru bielizny, to mam na sobie białe bokserki, pokazać? - chłopak wstał i zaczął na żarty odpinać spodnie.
- Nie, dziękuję siadaj - uspokoiłam go - Skoro wiem już kim jesteś, to znaczy że nasza znajomość dobiega końca?
- Wręcz przeciwnie, czuję że to początek czegoś naprawdę niezwykłego...
Niall Horan |
Paul Higgins |
No i już wiecie kim jest ten tajemniczy nieznajomy, Mam nadzieję, że nikogo tym nie rozczarowałam.
Chciałabym podziękować za wejścia i komentarze, które cholernie mnie mobilizują i jednocześnie przeprosić, że spóźniłam się z rozdziałem, ale Święta i te sprawy :) Chyba każdy to zrozumie.
Dziękuję również za nominacje do Liebster Awards, to też dużo dla mnie znaczy.
Jak zawsze mam nadzieję, że pod postem wyrazicie swoje opinie na temat rozdziału i dacie linki do swoich blogów których jeszcze nie obserwuję i nie komentuję ♥
Siema, nara, pa, bajo :) Magdalena xx