sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 7

 Słońce wzniosło się wysoko nad horyzont i świeciło prosto w moje zaspane oczy, wywołując strasznie denerwujące odczucia. Leniwie przetarłam ręką zaspane powieki i wywlokłam się z łóżka słysząc dobiegający z korytarza dźwięk domofonu. Podniosłam słuchawkę i usłyszałam dziwne szmery, a także śmiech grupy osób.
- Kto tam? - zaniepokojona wydałam z siebie ledwie słyszalne jęknięcie.
- Leah, otwórz - usłyszałam znajomy głos - To ja Niall - teraz już bardziej pewna swoich poczynań nacisnęłam guzik od furtki i zaczęłam odblokowywać zamki w drzwiach. Za chwilę w moim domu zjawiła się trójka osób z Niallem na czele. Horan przyprowadził do mnie w odwiedziny kolegę z zespołu i jego dziewczynę. Każde z osobna zaczęło mi się przedstawiać, ale i tak nie jestem pewna czy dobrze zapamiętałam ich imiona.  Na całe szczęście nie zbyt wiele się odzywam, także nie zdążyłam nikogo pomylić.
- Leah, bez mojej zgody nie przyjmuj od nich żadnych propozycji, na nic się nie zgadzaj i niczego nie podpisuj - zza drzwi wejściowych wyłonił się jeszcze Paul z tym pilnym ostrzeżeniem, po czym wszyscy oprócz mnie wybuchnęli śmiechem.
- Więc Leah, mamy dla ciebie małą niespodziankę i w sumie jesteśmy tutaj aby pomóc ci w urządzaniu mieszkania - Horan wskazał dumnie na wszystkich obecnych - na zewnątrz czeka na nas ciężarówka z twoimi meblami, więc ubierz się w coś co nie jest piżamą i bierzmy się do roboty! - wykrzyknął radośnie.  Nie znajdując odpowiednich słów określających całą tę sytuacje spojrzałam tylko na każdego z osobna szepcząc ciche dziękuję. Moja reakcja została odwzajemniona uśmiechami, nie zastanawiając się dłużej pobiegłam na górę, by zmienić ubranie.
Podczas gdy mężczyźni wnosili do domu meble, ja z sympatyczną koleżanką Nialla malowałam ściany w mojej sypialni. Nie przypuszczałam że jeszcze kiedykolwiek w moim życiu będę potrafiła się z kimś tak porozumieć. Nie trzeba było wielu słów, jej uśmiech sprawiał że zapominałam o wszystkim i cieszyłam się wspólnie czynioną pracą. Ta dziewczyna miała w sobie tyle dobra i ciepła... Zazdrościłam jej tego. Odchodząc od tematu mimo że ledwo zapamiętałam jej imię, miałam wrażenie że skądś ją jednak znam i ten piękny głos... Można byłoby powiedzieć , że miała wszystko czego w życiu potrzeba kobiecie, a do tego jeszcze miała przy boku mężczyznę swojego życia.
- Ty i Niall to coś poważnego? - zapytała niespodziewanie, a wtedy czar prysnął, spadłam z chmur na Ziemię i wszystko wróciło do normalności.
- Ledwie się znamy - mruknęłam - jakieś kilka dni. To on pomagał mi wybrać ten dom... Głupio się czuję, bo wiesz... On już tyle dla mnie zrobił, a ja dla niego nic, do tego jeszcze obarczam go swoimi problemami.
- Od kilku dni jest jakiś nieobecny, ale wydaje mi się że to z powodu nadchodzącej trasy koncertowej. Kto jak kto ale Niall chyba najbardziej się tym przejmuje, ale to przecież nie twoja wina - dziewczyna uśmiechnęła się, jednak nawet to nie pomogło mi przyjąć do wiadomości tego co usłyszałam.
- Wyjeżdżają w trasę, kiedy? - zapytałam zdziwiona.
- Tak, pod koniec miesiąca, nie wiedziałaś o tym?
- Nie - odpowiedziałam załamana.  Dopiero poznałam Horana a teraz nagle mielibyśmy się pożegnać? Może to zbyt egoistyczne podejście, bo przecież miliony fanów na całym świecie oczekują tej trasy, ale on był osobą, której wtedy najbardziej potrzebowałam. Tylko jemu opowiedziałam swoją historię, tylko jemu tak naprawdę ufałam. Nie potrafiłam sobie nawet wyobrazić że miałby być nieobecny choćby przez tydzień. - Czy takie trasy koncertowe trwają długo? - zapytałam z nadzieją.
- Zayn mówił że ta potrwa jakieś 5 miesięcy, ale nie martw się słońce, przez pierwsze dwa miesiące jestem do twojej dyspozycji - blondynka znów próbowała pocieszyć mnie swoim pięknym uśmiechem, niestety na marne.
- Pierwsze dwa?
- Tak, wtedy będę pracować tu w Londynie, a potem sama wyruszam w trasę.
- No to już wiem skąd cię kojarzyłam, ty jesteś tą Perrie z Little Mix, tak?
- Dokładnie i ta właśnie Perrie sądzi że ty i Niall powinniście porozmawiać - po raz kolejny dostrzegłam jej uśmiech. Skąd ona ma w sobie tyle spokoju i radości?
- Masz rację, dziękuję ci za wszystko.
        Przez resztę dnia zamartwiałam się tym co usłyszałam od Perrie. Dlaczego Niall nie był ze mną szczery i nie powiedział o tym wyjeździe? Przecież to nie jest błahostka, którą można przemilczeć, to poważna sprawa od której po części zależy nasz dalszy kontakt. Co jeśli Horan o mnie zapomni, co jeśli nie będzie chciał mnie znać? Powinnam być gotowa na takie okoliczności, bo przecież w tym innym świecie Niall jest supergwiazdą, ale nie w moim.
Postanowiłam zaprosić Horana na wypad do Nando's, ponieważ Zayn stwierdził, że tam Niall najbardziej lubi jadać.
Nazajutrz miałam w planach zakup stołu jadalnego do salonu i zaoferowałam całej czwórce, łącznie z Paulem, niedzielny obiad w ramach podziękowania za pomoc jaką mnie obdarzyli. Zgodzili się bez namysłu, co wywołało niewielki uśmiech na mojej twarzy.
Kiedy tylko Paul, Perrie i Zayn opuścili moje mieszkanie zatrzymałam również kierującego się ku wyjściu Nialla.
- Co jest Leah? - uśmiechnął się szeroko.
- Nic... Pojedziesz ze mną do Nando's? Mam ochotę na kurczaka - wymruczałam nieśmiało.
- To świetny pomysł, ale... Czy nie sądzisz, że najpierw powinniśmy się wykąpać i przebrać, bo jesteśmy troszkę brudni?
- No więc zapraszam do łazienki, na szczęście mam dwie. Dam Ci świeże ubrania.
- Nie jestem transwestytą no i chyba się w nie nie wcisnę, aczkolwiek dziękuję za propozycję.
- Niall czy ja wyglądam na aż tak głupią? Mam kilka ubrań, które kupiłam dla mojego Brata. Wydaje mi się, że na tobie będą lepiej wyglądać.
- Mmmm... Chyba że tak. Więc kąpmy się i jedźmy! - Niall wyraził swoje podekscytowanie.
Potem było już tylko gorzej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz